wtorek, 27 sierpnia 2019

Danka Wawiłow

Mukowiscydoza 54/2019 
Czego mi się chce
(DANUTA WAWIŁOW)

Będąc nastoletnią dziewczyną zaczytywałam się w czasopiśmie „Filipinka”. Uwielbiałam ten dwutygodnik, gdyż zamieszczano w nim zarówno artykuły publicystyczne, kulturalne jak i humorystyczne. 
To właśnie w „Filipince” zetknęłam się z nazwiskiem Danki Wawiłow (1942-1999), która prowadziła dział pt. „Cześć, poeci i poetki.” Uwielbiałam czytać wiersze młodych poetów i myślę, że wywarły na mnie duży wpływ. Na tyle duży, że po kilku latach sama zaczęłam pisać wiersze.
W tym roku mija dwadzieścia lat od śmierci Danuty Wawiłow, która była nie tylko poetką, ale i autorką literatury dziecięcej, tworzyła słuchowiska radiowe, tłumaczyła literaturę rosyjską i radziecką.
Jej książki weszły do kanonu literatury dziecięcej, znalazły się w programie nauczania w klasach początkowych szkoły podstawowej i są nieustannie wznawiane. W latach 1992-1996 prowadziła Klub Ludzi Artystycznie Niewyżytych (KLAN).[1]
Jej córka - Natalia Usenko też została poetką, pisarką i tłumaczką. Wspólnie z mamą napisała wiele wspaniałych utworów.
Danka Wawiłow zmarła z powodu guza mózgu, informując czytelników o swojej chorobie  w jednym z ostatnich felietonów w „Filipince”.

Zabierz mnie stąd

Tu od rana do nocy powtarzają nam co dzień
Że rośniemy szczęśliwi jak kwiaty w ogrodzie
Tu uczymy się w szkołach gdzie na oknach są kraty
Tu na brudnych ulicach kolorowe plakaty
Tu się karpie zabija bo płyną pod prąd
Tu za próbę latania stawiają pod sąd

Usłysz mnie przyjedź tu
Usłysz mnie proszę cię
Usłysz mnie przyjedź tu
Usłysz mnie proszę cię
Zabierz mnie stąd

Tu za miłość się płaci a nienawiść jest darmo
Tu są domy i twarze malowane na czarno
Parki szkłem najeżone i drzewa kalekie
Tutaj zginiesz na krzyżu jeśli chcesz być człowiekiem
Tutaj śledzi cię zawsze czujny wzrok zza firanek
Tutaj za napis na ścianie stawiają pod ścianę
Każdy dom za drutami a w drutach jest prąd

Usłysz mnie przyjedź tu
Usłysz mnie proszę cię
Usłysz mnie przyjedź tu
Usłysz mnie proszę cię
Zabierz mnie stąd


Spacerek

Wieczór błękitną chmurką
sfrunął na moje biurko.
Rzucę do kąta pracę,
pójdę na spacer z córką!
A córka jak to córka -
zbiera gołębie piórka,
trzyma mnie mocno za rękę,
śpiewa wesołą piosenkę.
I razem sobie zmyślamy
różne bajeczki i bzdurki -
córka dla swojej mamy,
mama dla swojej córki.
Mrugają do nas reklamy,
w liściach szeleści wiaterek
i szepce córka do mamy:
„Ach, jaki fajny spacerek!"
A księżyc strzyże uszami
i słucha nas po kryjomu,
i biegnie, biegnie za nami
aż do samego domu.


A jak będę dorosła...

Jak mi ręce urosną,
jak mi nogi urosną,
jak już będę dorosła
i wysoka jak sosna,
to zostanę, zostanę, zostanę... no, kim?
To na pewno zostanę lekarzem!
Przyjdę w białym fartuchu,
mamie zajrzę do ucha,
tatę klepnę po brzuchu,
powiem: „Trzyma j się, zuchu!",
i zapiszę, zapiszę, zapiszę... no, co?
I zapiszę paskudne lekarstwo!
Co mi płacze i krzyki!
Będę robić zastrzyki!
Będę strasznie się trudzić!
A jak już mi się znudzi,
to zostanę, zostanę, zostanę... no, kim?
To zostanę okrutnym piratem!
Nie posłucham się taty.
Będę strzelać z armaty,
będę w worku pękatym
przechowywać dukaty,
będę straszną mieć brodę i pistolet... i co?
I piracką przepaskę na oku!
Co mi wiatry i burze!
Mogę trwać jak najdłużej!
Niechaj żyją podróże!
A jak nimi się znużę,
to pojadę, pojadę, pojadę... no, gdzie?
To pojadę z powrotem do mamy!


Wiatr

Jak jest wiatr,
wielki wiatr,
to opada z drzewa kwiat,
jakby sypał biały grad,
jak jest wiatr...

Jak jest wiatr,
wielki wiatr,
to jest smutny cały świat.
Drzewa szumią sobie w głos
niby gniazda czarnych os,
jak jest wiatr...

Wieje wiatr,
wielki wiatr,
będzie wiał tak tysiąc lat...
Bardzo smutny jest mój los,
smutne oczy, smutny nos,
jak jest wiatr...

Czego mi się chce

Od samego dzisiaj rana
czegoś mi się chce...
Nie cukierka, nie banana -
może piasku, może siana
albo nawet - nie wiem sama
muchy tse-tse-tse?
Może zgadnie ktoś przypadkiem,
na co ja mam chęć?
Uszyć krowie suknię w kwiatki?
Wsypać pieprzu do herbatki?
Albo złapać - ciach! - do klatki
krokodyli pięć?
Co w kłopocie mi pomoże?
Jeśli ktoś to wie,
niech mi zaraz liścik kropnie,
bo nie mogę - tak okropnie,
tak okropnie, tak okropnie
czegoś mi się chce!

Lato

Daj mi rękę, mamusiu,
pójdziemy na rosę!
Trawa będzie zielona,
my będziemy bose.
Drzewa będą zielone,
góry będą zielone,
chmury będą zielone,
wielkie i puchate!
Domy będą zielone,
dymy będą zielone...
Wiesz, dlaczego zielone?
Bo to będzie lato!

Pożałuj mnie

Jak się będziesz gniewać na mnie,
to ołówki ci połamię,
słonia ci nie narysuję
i pałacu nie zbuduję!
Z kuchni wezmę co zapałki
potnę obrus na kawałki,
będę płakać coraz gorzej,
aż napłaczę wielkie morze
i ci wszystkie książki zmokną,
i wyrzucę cię za okno!
Albo zaraz mnie pożałuj...
Albo zaraz mnie pocałuj!...

Twoja Walentynka

Są tacy, którzy kochają
Chomiki, koty, psy...
A ja tam wolę Ciebie,
A w moim sercu - ty!

Twój Walenty

Zakochałem się w Tobie,
Aż po same uszy.
Z drżeniem serca wyznaję -
Może Cię to wzruszy.[2]




[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Danuta_Wawiłow
[2] Wiersze pochodzą ze strony internetowej:  http://gabriellas.prv.pl/D.Wawilow.html





1 komentarz:

kaliope3 pisze...

Czy ma Pani dostęp do tego ostatniego tekstu Danuty Wawiłow z Filipinki?

Prześlij komentarz