Drodzy przyjaciele, znajomi i ich znajomi
Kolejny rok za nami, jesteśmy starsi, ale dla mnie to nie powód do
zmartwienia, ale radości. Kolejny rok udało się pokonać niektóre
problemy zdrowotne, których niestety nie brakowało. Im jestem starsza,
tym dochodzą nowe dolegliwości. W ostatnim czasie musiałam przejść kilka
zabiegów, niektóre – jak dla mnie - były bolesne (kolonoskopia,
gastroskopia, histeroskopia, biopsje). Wszystko to, oprócz cierpienia,
wiąże się także z kosztami. Ciągle
drożeją leki, ciągle są zmienianie listy refundacyjne, ciągle jest nam
coś zabierane. Nie wszystko można „załatwić” na NFZ, wiele wizyt jest
prywatnych, w tym jak się mieszka w małym miasteczku, trzeba dojechać do
większej miejscowości. Pobyty w szpitalu też wiążą się z wydatkami. I
dojazdem. I tak co roku…
Proszę więc ludzi wielkiego serca o
pomoc... Jeśli ktoś może, jeśli nie wie, komu wpłacić swój 1% podatku,
bardzo proszę, pamiętajcie o jednej z najstarszych w Polsce osób
dotkniętych MUKOWISCYDOZĄ.
Każda Państwa wpłata, to mój kolejny
dzień, tydzień, miesiąc i rok do przodu, kolejny rok, który mogę jakoś
przetrwać, nie bojąc się, że zabraknie środków na podstawowe leczenie.
Bo przecież gdybym chciała skorzystać ze wszystkich dostępnych leków,
preparatów, witamin, odżywek, dobrego sprzętu wymienianego nie raz na 4
lata przez NFZ (inhalator) czy raz na pół roku jeden nebulizator (do
którego wlewa się leki do inhalacji), a potrzebne są przynajmniej dwa
(drugi do antybiotyku), to koszty leczenia wynosiłyby na rok więcej niż
10 tysięcy złotych. A przecież oprócz leków, sprzętu i wyjazdów,
mukowiscydoza wymaga specjalnej diety, która też kosztuje.
Walczę z tą chorobą 48 lat. I się nie poddam!