Nazywam się Joanna Jankowska (Kęcel). W tym roku skończę 49 lat. Jak
na życie z mukowiscydozą, moją nieodłączną „przyjaciółką”, to chyba niezły
rekord. Dlatego też nie martwię się zbytnio upływającym czasem, bo wiem, że
każdy rok do przodu jest jak los wygrany na loterii, w tym wypadku – loterii
życia. Łapię więc to życie i swój oddech za rogi i przeciągam przez kolejne
dni, tygodnie, miesiące i lata… "o prostocie przemijania mogą mówić zmarszczki
one wiedzą najlepiej". Także te od uśmiechu.
Moje prawdziwe lub rzekome ;) wesołe usposobienie nie chroni jednak od
strachu i wątpliwości. Aby oswoić lęk przed przyszłością, a zarazem dać upust
nagromadzonym przez lata emocjom, zaczęłam w 1996 roku pisać wiersze „pisanie
wierszy to malowanie obrazów/przenoszenie na płótno zbawienia/grzesznych myśli
i czynów/plastyczna obróbka glinianych dzbanów codzienności i wieczności /zaplatanie
ze sznurka węzłów na przemian nienawiści
i miłości/ to malowanie nadziei”. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie
– zajęcie II miejsca w konkursie
„Literacki Start” Biblioteki Wojewódzkiej w Koszalinie w 1997 r., wyróżnienia w
konkursach poetyckich w Kołobrzegu, Szczecinku i Koszalinie, i debiut w
miesięczniku „Arkona” wydawanym przez Czesława Kuriatę. W 2001 roku spełniło
się moje marzenie – pierwszy tomik poetycki pt. „Wyrok na życie” ze wstępem i wyborem moich wierszy przez Pana
Czesława Kuriatę. Długo nie wierzyłam, że to rzeczywistość, a nie sen... Dość
szybko udało mi się zebrać „materiały” na następny tomik, który ukazał się w
2004 r. i nosił tytuł „Płonące księżyce”.
Na kolejny tomik czekałam już znacznie dłużej, i to nie tylko ze względu na
brak dostatecznej ilości wierszy, ile na brak funduszy na jego wydrukowanie.
Kiedy w 2011 r. ukazały się wreszcie „Gliniane
dzbanki codzienności” pękałam z dumy, ale nie z powodu samozadowolenia z
moich wierszy, co z całej oprawy. Taki tomik sobie wymarzyłam – w twardej
oprawie, na śliskim papierze, z przepięknymi i kolorowymi zdjęciami okolic
Bobolic, w których moje wiersze powstają. Za ten tomik jestem i będę wdzięczna
dozgonnie Fundacji MATIO z Krakowa.
W przygotowaniu jest czwarty tomik pt.: "Szesnaście tygodni". Mam nadzieję, że ukaże się jesienią lub najpóźniej zimą tego roku.
W przygotowaniu jest czwarty tomik pt.: "Szesnaście tygodni". Mam nadzieję, że ukaże się jesienią lub najpóźniej zimą tego roku.
Niewiele teraz piszę. Proza życia skutecznie zabija poezję „Morderca kobiet i mężczyzn / Morderca
poezji / Proza życia”. Jest jednak kilka-kilkanaście wierszy, które czekają
na poprawienie, opracowanie i doszlifowanie. Czekam na wiosnę...
***
W wazonie
z pretensjami do Boga
zakwitły forsycje
Może więc wiosną
wszystko wygląda inaczej