„Hymn o kostusiu”
1)
W każdy czwartek cię spotykam,
twoje ramię mnie
dotyka,
w twoich kościach zawsze
strzyka,
prawa ręka ciągle
znika.
Ale nie martw się
jedyny,
obok ciebie dwie
dziewczyny,
co kochają cię
niezmiennie,
odwiedzają cię
codziennie.
Zakochane bez
pamięci,
kiedy głowa twa się
kręci!
Blask twych oczu nas
zachwyca,
patrząc na twe lube
lica,
każda tylko o tym
marzy,
by całować cię po
twarzy.
2) Oczodoły,
szczęki, mostek,
dosięgają ci do kostek,
wiem, że boli cię
wyrostek,
a na piętach kilka
krostek.
Ale nie płacz mój
malutki,
otrzyj oczy –
niezabudki,
my wpadniemy do cię
wkrótce,
by utopić smutki w
wódce.
3) Kość
kulszowa i łonowa,
tajemnice swoje
chowa,
ale my je odkryjemy –
wtedy sobie pożyjemy.
Patrząc na twe nagie
uda
zaczniem chyba
wierzyć w cuda,
bo są piękne i tak
białe,
że je pragniem ściskać
całe.
4) Jedno
mamy wciąż marzenie,
by oglądać twe
golenie
i wciąż tańczyć
nieskończenie,
by zabawić się
szalenie.
Zostań z nami nasz
kostusiu,
tylko nie zrób tutaj
siusiu,
my ci razem
przyrzekniemy,
że na wieki twe
będziemy!
O
wątrobo ma kochana,
tkanko
życia ubóstwiana!
Twoja
barwa mnie zachwyca
i
zawstydza moje lica.
Kocham,
kocham cię nad życie,
lecz
uznaję także picie,
a
to szkodzi ci jedyna
i
stąd moja ciężka wina!
Lecz
poprawię się już wkrótce
i
nie stanę przy tej budce,
gdzie
codziennie mnie widziano,
od
chlejusów wyzywano!
Wybacz
mi wątrobo miła,
że
już prawie cię zabiłam,
ale
wreszcie zrozumiałam
i
o piciu zapomniałam!
„Oda do kotleta”
O!
kawałku cielęciny,
ty
przysmaku mój jedyny!
Pragnę
ciebie w dzień i w nocy
i
spożywać o północy!
Cały
dzień o tobie marzę!
Gdy
cię na patelni smażę,
smak
twój czuję ciągle w gębie,
kiedy
sobie dłubię w zębie.
Kiedy
patrzę na twe kształty,
opływowe
jak nasz Bałtyk,
mam
ochotę schrupać ciebie,
no
i poczuć się jak w niebie!
Czując
smak twój wyśmienity,
widząc
kolor jabłkowity,
mam
wrażenie, żem jest syty,
choć
twój urok jest ukryty!
A
odkryję go dopiero,
kiedy
ciebie zjem cholero!
I
poczuję smak twój boski
dobry
jak zbożowe kłoski,
O,
kotlecie, powiedz przecie,
czemu
się mnie boisz dziecię,
przecież
krzywdy ci nie zrobię,
tylko
trochę podjem sobie.
Los
twój w gwiazdach zapisany,
Dla
mnie jesteś mój kochany!
„Inwencja twórcza” napisane razem z
B.B.
Inwencja
twórcza
mnie
się skurcza!
Wiosna
nadchodzi,
pod
ziemią brodzi,
ptaszek
zawodzi,
po
dachu chodzi,
ucieka
od łez powodzi,
która
nadchodzi!
Wiatr
za oknem mamrodzi,
wichura
dziamgocze,
klamka
u drzwi klekocze,
zjawy
u okien się wiją,
zaraz
mi kota zabiją,
wiem,
że mi powiesz adios!
Amore
mios!
*** (pisane razem z B.B.)
1)
Płaczą wierzby rosochate
gdaczą kury pstrokate
rosną kwiatki
włochate…
A ja leżę i płaczę,
chociaż kura wciąż
gdacze
i słychać głosy
kacze.
Płaczę za tobą
jedyny,
bo inne kochasz
dziewczyny
i widzisz same
pingwiny!
Nigdzie nie ma
rośliny
za to wszędzie
gadziny!
2) Ach,
życie przez palce mi cieknie,
wkrótce ojciec mi
rzeknie,
a bratu memu się
beknie, [odbije się]
i matka nam ucieknie.
Och, życie, życie,
które kochałam
skrycie,
nad życie w życie!
Zanika serca mego
bicie,
bo ubrzydło mi już
picie!
O Safono! Poetko
miłości,
okryj poezją
moje nagie kości,
bo umrę ze złości!
Nie potrzebuję chamie
twej litości,
zostaw mnie samą i zgiń!
3) Ukochałam zachody słońca,
posyłałam do ciebie
gońca
a ty okłamywałeś mnie
bez końca…
Czuję trzy kropki,
widzę kurze bobki,
na wierzbie kotki,
jak pęk ze stokrotki!
4) Wzywa
mnie głoś papuga!
co brzmi jak wody
struga,
ach! wyłożę się jak
długa,
gdy będę twoja druga!
A gdy będę twoja
pierwsza,
nie napiszę więcej
wiersza,
moja miłość będzie
szersza!
Bądź moim
natchnieniem,
ze swoim
seplenieniem,
i połamanym
grzebieniem.
Chce głaskać twe
piszczele,
jak nie to się
zastrzelę,
Paździorku mój!
***
1) Księżyc na niebie, tęsknię do ciebie,
1) Księżyc na niebie, tęsknię do ciebie,
a
listy piszę i nic nie słyszę,
choć
wiem, że wiszę na suchej gałęzi,
która
co noc rzęzi.
Z
twojej uwięzi nic mnie nie wypędzi,
chodź
wiem, że ględzi
nocy
nie szczędzi, a co dzień swędzi,
me
serce wędzi.
Co
noc mnie pędzi, goni do sędzi,
nie
masz krawędzi, gdzie mnie zapędzi
twój
boski głos jak złoty kłos!
2)
Kocham powidła, suche malowidła
jak
te kadzidła i te wędzidła!
Twórzmy
spoidła jak dwa kwasidła,
z
każdego mazidła i starego kropidła!
Jużeś
mi zbrzydła, pindo przebrzydła,
ucięłaś
mi skrzydła jak nożem dwa mydła.
spadła
klepsydra, palcie kadzidła,
miłość
mi ubrzydła!
3)
Więdną me kwiaty, liście sałaty,
dachy
mej chaty sprzedam na raty,
przyprawię
kraty – będę bogaty!
wleję
ci baty, pójdę do taty,
wezmę
herbaty, będę garbaty,
piękny,
szczerbaty!
Podarte
szmaty na stare gnaty
sprzedam
te graty, zdam cię na straty
i
się utopię, krzywdę se zrobię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz