czwartek, 18 września 2014

Powrót do przeszłości



Są dni, kiedy własne dziecko udusiłabym własnymi rękami, a są i takie, kiedy z rozrzewnieniem na nie patrzę i zastanawiam się jakbym żyła, gdyby tego dziecka nie było. 
Dzięki mojemu dziecku wróciłam wczoraj do przeszłości. Na konkurs pięknego czytania tym razem trzeba przygotować fragment z książki Małgorzaty Musierowicz. Poszperałam w pamięci i mi się przypomniało jak to pół młodości, w naszej łazience leżała „Szósta klepka”, którą chyba nawet mój młodszy brat przeczytał ;) Znałam tę książkę na pamięć. W swoich zbiorach i na półkach u mamy niestety nie znalazłam tego dość wyczytanego egzemplarza, pewnie nie nadawał się już do użytku, a może komuś pożyczyłam. Znalazłam za to „Kłamczuchę”, którą pobieżnie sobie przewertowałam, podśmiewując się z lekka co parę chwil.
Małoletni z biblioteki szkolnej przyniósł „Kwiat kalafiora” i mój powrót do przeszłości zaczął się na dobre. Zatopiłam się w książce na amen. Jak żywo zaczęły mi się przesuwać przed oczami dawno już zapomniane obrazy i fragmenty tekstu typu: „Kto mlaszcze dostaje w paszczę”, „Kto w zębie dłubie, dostaje po dzióbie” i tym podobne „kwiatki”, które do dzisiaj plączą się w zakamarkach moich zwojów mózgowych. Zapomniałam jedynie, że to z „Kwiatu kalafiora”…  
Jak dobrze tak wrócić do przeszłości. W głębi duszy chyba każdy z nas czuje się młody, więc i ja poczułam powiew wiatru młodości. Mimo, że to książka dla młodzieży, i raczej problemy w niej ukazane są mi już obce, to jednak pośmiać się można rzęsiście. Pośmiać, powspominać, wrócić pamięcią do pierwszych  miłości i do spraw, które teraz wydają się mało ważne, a wtedy zaprzątały naszą  głowę dokumentnie.
Jak dobrze, że mam dziecko, które angażuje się w takie konkursy.  Jak się tak rozkokoszę, to jeszcze przeczytam wszystkie książki Musierowicz na nowo. Oby tylko dziecko doczytało do końca chociaż jedną z nich, to będę naprawdę szczęśliwa! 

Ps. "Kto  mleka nie pije, ten z głodu zawyje" :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz